Mistrzostwa Europy Cheerleaders ECU – Rosja 2019 – podsumowanie

Tegoroczne Mistrzostwa Europy Cheerleaders odbyły się w dniach 28-30 czerwca w Sankt Petersburgu, drugim co do wielkości mieście Rosji. Miejscem zawodów była mieszcząca ponad 7000 widzów „Sibur Arena”, znajdująca się w pobliżu Stadionu Kriestowskij, należąca do kompleksu sportowo-rekreacyjnego nad Zatoką Fińską.

To bardzo nowoczesny obiekt (wybudowany w 2013 roku), w którym przez 3 dni rywalizowało 3500 zawodników z 24 krajów Europy. 

Na dwóch matach, na zmianę występowały grupy taneczne i akrobatyczne cheer. Dwa panele sędziowskie sprawnie oceniały kolejne prezentacje. Na korytarzach rozstawiono wiele stoisk gastronomicznych oraz boksów z cheer-gadżetami, a dla zespołów specjalne tła do robienia pamiątkowych zdjęć. 

Oficjalne otwarcie Mistrzostw miało miejsce w drugim dniu turnieju, na scenę wychodziły dwuosobowe reprezentacje danego kraju oraz wolontariusz trzymający tabliczkę z nazwą reprezentowanego państwa. Po półfinałowych eliminacjach, 5 najwyżej ocenionych teamów rywalizowało w trzecim dniu podczas startów finałowych, o najwyższe miejsca podium. Nasze POWER GIRLS reprezentowały Polskę w dywizji Freestyle Pom Senior (o udziale w ME decydowała najwyższa lokata w majowych eliminacjach krajowych), rywalizując z 14 innymi zespołami (m.in. z Rosji, Finlandii czy Słowenii).

Tym razem zespół Studia Tańca „Honorata” uplasował się na 13 miejscu, z czego jesteśmy niezwykle dumni, gdyż poziom tegorocznych Mistrzostw był niezwykle wysoki. Udział w tak prestiżowej imprezie był dla naszych tancerek miłym zakończeniem pracowitego sezonu 2018/2019. 

Po ceremonii rozdania medali zespoły mogły zrelaksować się przy letnich rytmach, biorąc udział w specjalnym evencie, w lokalu „Alpenhaus” znajdującym w pobliżu Areny. Zawodnicy różnych krajów wymieniali się gadżetami, linkami do profili w serwisach społecznościowych oraz robili wspólne pamiątkowe fotki z nowymi i starymi przyjaciółmi.

Pobyt w Rosji zakończyła całodniowa wycieczka po najciekawszych zakątkach pięknego Sankt Petersburga, położonego w delcie rzeki Newy, na 42 wyspach połączonych mostami (ponad 300!).

Ogrom zabytkowych budowli, fortec, pałaców i cerkwii budził zachwyt w oczach naszych oraz innych turystów. Rejs statkiem po kanałach pokazał miasto z zupełnie innej, jeszcze piękniejszej perspektywy. Nie mogło zabraknąć też wizyty na Nevsky Prospect, gdzie wszyscy zaopatrzyliśmy się w pamiątki z wizerunkami charakterystycznych obiektów z miasta oraz inne lokalne produkty. Wysłaliśmy widokówki, a także spróbowaliśmy lokalnej rosyjskiej kuchni w restauracji „Tchaikovsky”.

Wypada również szerzej poruszyć kwestię ilości uczestników tegorocznych Mistrzostw Europy, gdyż rywalizowało ich znacznie mniej niż poprzednio. Położenie Petersburga – drogie przeloty oraz wymóg posiadania wiz – mogło wielu zespołom przeszkodzić w uczestnictwie.

Polska, pomimo tego, że dysponuje składem na ME, w tym roku tylko w kilku kategoriach miała swoich przedstawicieli. Trwające od kilku lat napięte stosunki pomiędzy Polskim Związkiem Sportowym Cheerleadingu (PZSC), a Polskim Stowarzyszeniem Cheerleaders (PSCh), powodują zamieszanie w polskim cheerleadingu. Podczas gdy większość państw Europy tworzy już warunki dla przyszłych olimpijczyków, my cofamy się w rozwoju niszcząc to, na co pracowaliśmy długie lata pod patronatem PSCh. Kręcimy się w kółko, zamiast tworzyć bazę zawodniczo-treningową dla kadry narodowej. PZSC oczywiście nie zabrania nikomu uczestnictwa, wręcz zaprasza do współzawodnictwa, ale warunki są takie, że trzeba być członkiem PZSC (aby nim zostać należy opłacić roczną składkę), pojechać na turniej kwalifikacyjny na ME i MŚ (w tym roku zorganizowany zaledwie na 1,5 miesiąca! przed planowanymi Mistrzostwami Europy, co uniemożliwiło spokojną organizację wyjazdu), a potem o wszystko prosić i samemu dociekać. W rezultacie otrzymuje się drogą mailową nominację, na której widnieje zapis: „Kluby powołane do startu w Mistrzostwach Europy, samodzielnie organizują wyjazd i w całości pokrywają koszty wyjazdu i współzawodnictwa. Kluby przygotowują wyjazd i start na Mistrzostwach Europy zgodnie z procedurami Polskiego Związku Sportowego Cheerleadingu”.

Tu zaczynają się problemy. W Polskim Stowarzyszeniu Cheerleaders (PSCh), małe kluby mogły liczyć na wsparcie w organizacji wyjazdów, pomoc we wszystkich sprawach merytorycznych, finansowo-księgowych, a nawet kontaktów ze sponsorami. Sprawa wyjazdu na tegoroczne Mistrzostwa Świata do Orlando nie doszłaby do skutku, gdyby nie ogromna pomoc PSCh, które załatwiało większość spraw z Urzędami Miasta i sponsorami dla Polskiej Reprezentacji. PZSC, zajęło się jedynie przesłaniem wpłaconych przez nas wcześniej środków pieniężnych, które i tak z bardzo dużym opóźnieniem znalazły się na koncie organizatorów (w dniu przylotu do USA nadal środki nie były zaksięgowane, co mogło skutkować niedopuszczeniem Polskiej Reprezentacji do udziału w MŚ). 

Nasuwa się pytanie – czym w takim razie zajmuje się Polski Związek Sportowy Cheerleadingu?

PZSC zabronił PSCh używania nazwy „Mistrzostwa Polski” dla organizowanych przez siebie zawodów (pomimo tego, że PSCh był ich pierwszym organizatorem, od 22 lat!, a PZSC swoje Mistrzostwa organizuje dopiero od 2 lat), oraz używania zespołom zwyciężającym w tych zawodach tytułu „Mistrza Polski”. Zastanawia fakt, dlaczego PZSC sam takiego tytułu (mając do jego nadawania prawo) zwycięskim zespołom oficjalnie nie przyznaje (na żadnym dyplomie takiego zapisu nie ma), a „złote” medale rozdaje wszystkim uczestnikom zawodów, bez względu na zajętą lokatę, co osłabia rangę tak ważnej imprezy. Ilość kategorii jest rozmnożona do tego stopnia, że członkowie tego samego zespołu startują w kilku kategoriach, w wielu przypadkach nie mając z kim w nich rywalizować i automatycznie zostają zwycięzcami. 

Jestem trenerem zespołów cheerleaders od wielu lat. Od 1998 roku brałam udział we wszystkich Mistrzostwach Polski organizowanych przez PSCh (było ich już 22!), obserwuję rozwój tego sportu w naszym kraju i zawsze chętnie w nim uczestniczyłam, zarówno jako trener jak i sędzia I kategorii. Władze PSCh bardzo starały się i wkładały całe swoje serce, aby zapewnić start Polsce na arenie międzynarodowej. Mieliśmy swoje medale na Mistrzostwach Europy i Świata. Teraz przekłamuje się rzeczywistość i twierdzi, że to PZSC wprowadził polski cheerleading na świat. Jest to bardzo krzywdzące i niesprawiedliwe w stosunku do osób, które tę historię faktycznie budowały.

Uważam, że świat powoli się będzie zamykał dla nas. Jeżeli powołuje się związek, który pozyskuje środki finansowe z Ministerstwa (2019 rok – 115 000 zł) na organizację Kadry Narodowej, a kluby aby wyjechać na zawody muszą pozyskać w 100% własne środki oraz pozostawione są samym sobie w kwestiach organizacyjnych, to do czego to doprowadzi?

POWER GIRLS jest aktualnie członkiem PSCh, ale aby wyjechać na ME czy MŚ, musi również opłacić roczne składki do PZSC. Pomimo tego, że tylko PZSC miało możliwość delegowania Kadry, to tę kadrę wsparło PSCh! organizując noclegi i transport, gdyż jak wspomniałam wcześniej, PZSC nie zajmuje się tak przyziemnymi sprawami. 

Z tego miejsca dziękuję więc RODZICOM naszych Tancerek, za 100% sfinansowanie wyjazdu na ME, PSCh za opiekę i pomoc w organizacji transportu i noclegów, a przedstawicielom PZSC – Pani Sylwanie Mazur – za zorganizowanie zaproszeń wizowych oraz Prezesowi Piotrowi Patłaszyńskiemu i Małgorzacie Wrońskiej za to, że po burzliwej rozmowie, która miała miejsce na kilkanaście minut przed Ceremonią Otwarcia ME w Rosji, łaskawie pozwolili wziąć w niej udział jednej z naszych Tancerek i stanąć przy fladze narodowej.

Ps. Czekamy w dalszym ciągu na oficjalną nominację do udziału w Mistrzostwach Świata w Orlando w USA 2020, którą nasze Tancerki z POWER GIRLS wywalczyły podczas kwalifikacji w Ostrołęce 5 maja (ponad dwa miesiące temu!). Nie posiadając oficjalnych dokumentów, nie możemy starać się o pozyskanie sponsorów.

Honorata Włoch-Kowalczyk

Trener i Choreograf Polskiej Reprezentacji na ME 2019 i MŚ 2020.